Już 2013 rok. Przeżyliśmy koniec świata i nadeszła upragniona wiosna! Myślę że nikt nie będzie tęsknił za błotnistą zimą zwłaszcza jeźdźcy. Po długich terenach dziś czas na skoki! Ale zacznę od początku i coś czuję że nie będzie to krótki post ;)
Dziś pierwszy raz od dawna do ww miała pojechać Szania. Wreszcie znalazła trochę czasu. Jej tata zawiózł nas bardzo wcześnie rano jak dla mnie o 8:30 już byłyśmy w ww! Dzień jak dzień tyle że nie było tego mokrego śniegu i popołudniu miało być ciepło. Na początku obeszłyśmy konie, Szania pierwszy raz widziała Gerbena nie z moich zdj XD Później z Karo poszłyśmy do sadu. Koło WC były dwa króliki na wolności, niestety nadal na niej pozostały bo się przez płot przecisnęły i pod sceną schowały. Po 9 , kiedy grałyśmy w karty zjechał się już prawie cały klub, więc co chwila trzeba się było z kimś witać i przytulić.
Wczoraj swoje 25 urodziny obchodził Elvis, a dziś Magda skończyła 14 lat.
Zebranie zrobiliśmy w dawnej siodlarni która aktualnie służy za salę wykładową. Oprócz standardowych procedur (podzielenie na dwie grupy, omówienie zawodów) przedstawiono nowych instruktorów (chyba tymczasowych) na zachętę i zmyłkę! przywitaliśmy ich brawami.
Po zebraniu nastąpiło przydzielanie koni z którym jak zwykle był problem bo mało kto chce jeździć na Apapie, a na Miśce jak zwykle nadmiar. Sprawę udało się rozwiązać, na Apapa poszły Ewcia i Doma, a Wiki zgodziła się ustąpić na jeden trening i wsiadła na Uzarię z Karo.
Rozgrzewkę poprowadził nam jeden z nowych instruktorów. Jak dla mnie zarobił przynajmniej na 5-, zadawałam mu pytania proste (jak wyciągnąć stępa) i trudniejsze co dokładnie wyjaśniał. Zwracał dużą uwagę na dobrą nogę, na postawę jeźdźca.
Po 10 minutach Elvis przejął pałeczkę, a nowy poszedł pomóc uczyć młodszych. Po rozgalopowaniu koni nadszedł czas na przeszkody :D Mi z miśką bardzo dobrze się dziś jeździło ;) czasem była zmulona ,ale nie na długo ;) Skakaliśmy stacjonatę, szereg i wachlarz. Za każdym razem towarzyszył nam minimum jeden paparazzi :D
Tak dziś dzięki pięknej pogodzie chyba każdy chciał porobić ładne zdjęcia, uzbrojone w lustrzanki i cyfrówki robiłyśmy zdjęcie za zdjęciem. Najbardziej podobał mi się sprzęt Ewci która dostała od cioci lustrzankę chociaż spodziewała się tableta XD Nie ma co narzekać! W rolę paparazziego wcielił się również Hubert. Karo poprosiła go by wziął moją lustrzankę i porobił kilka zdjęć na wachlarzu i potędze skoków.
Z Miśką jeździło mi się dziś bardzo dobrze, na początku troszkę muliła ,ale chyba pamiętała nasze przygody z ferii razem z Karo i Uzi, i chętnie współpracowała. Jednak zmiany nogi nie dała se wybłagać ;) Kiedy doszliśmy już do skakania potęgi skoków, poczułam lekką panikę choć przeszkoda nie była jeszcze ani trochę wysoka, miśka z miejsca przeszła mi do galopu, nie umiałam wyliczyć fule i Miśka skacząc uderzyła przednim kopytem drąg i rozwaliła całą przeszkodę. Magda zauważyła , ze Miśka kuleje. Odpuściliśmy już poprawianie i rozstępowałam ją i schowałam do boksu. W między czasie mojego stępowania, Hubert miał wenę i robił zdjęcie za zdjęciem, kroku dotrzymywała mu również Ania i Ewel, niestety akumulatorek Ewy powiedział dość i zażądał naładowania. Chyba z tego dnia w sumie mamy jakieś 2 tyś zdjęć razem XD .
Na przerwie kto chciał grał w siatkę. Gra była z góry osądzona bo ja wybrałam mocniejszy skład, ale chodziło też o dobrą zabawę, więc pośmialiśmy się z niektórych odbić. Drużyna Elvisa cały czas zmieniała skład bo albo dochodziło więcej osób albo wymieniały sie XD ale i tak im to nie pomogło. Graliśmy tak przez godzinę, zapewne dłużej ale czas na drugi trening! Część z nas grała na bosaka by powrócić choć trochę do natury XD czego efektem były czarne stopy. Z Olką myłyśmy na zmianę ochlapując się w prysznicu stajni. A potem po ogarnięciu się, trzeba było iść pomóc szykować konie.
Na drugi trening była zaplanowana jazda na oklep. Zdecydowaliśmy ze będziemy jeździć na dwie grupy każda po 30 min. O 16:25 wsiadła druga grupa. Karo tak mi pobudziła Uzarie ze bałam się na niej nawet kłusować. Najpierw mieliśmy przekłusować 2 kółka w zastępie a potem każdy sam galopować na ścianie. Chciałam jak najbardziej hamować Uzi żeby na prostej ścianie galopować a na zakręcie w kłusie jednak nic z tego nie wyszło. Raz udało mi się ją do kłusa jednak później nie chciała ani trochę zwolnić i galopowała ,a ja się kurczowo grzywy trzymałam bo głupio mi było powiedzieć że nie mogę zatrzymać konia-szkoda ze tego nie zrobiłam, na przyszłość będę pamiętać XD- no i zakończyło się to glebą przy literze B. Po mnie galopowała Ewcia na Apapie która również się wyglebała niecały metr dalej. A po niej Natalka z Ebasto przy literze A. Jednak raz są wzloty i upadki więc czas się podnieść i spróbować skakać na oklep! Uzi cała napalona na przeszkodę gnała, ja trochę już ją wstrzymywałam na początku a przed samą przeszkodą - Uzi lepiej wie więc zdałam się na nią. Natalia która pierwszy raz skoki na oklep miała też trzymała się dzielnie i nie spadła. Każdy wykonał po 3 skoki i odpuściliśmy koniom, jedynie jeszcze na zdjęcie grupowe musiały jeszcze pozować ;) A później puściliśmy je luzem i się wytarzały. Naładowany już sprzęcior Ewci w moich rękach wykonał chyba ze 200 zdjęć samego tarzania się koni i ich galopu do stajni.
Później każdy robił co innego, i nadszedł czas wracać do domu ;) W Białej była burza z piorunami ale deszcz padał intensywnie choć króciutko bardzo ;)
sobota, 13 kwietnia 2013
sobota, 1 września 2012
Rozpoczęcie Sezonu w WW
Dziś było "Rozpoczęcie Sezonu Jeździesckiego dla Klubu" jednakże mnie tam nie było i nie mam z czyich relacji to opisywać, a przecież świat nie kręci się tylko wokół WW.
Zapewne nie wielu z was pamięta klaczkę Artemidę która kiedyś stała teraz w boksie Robina. Dziś miałam okazję ją odwiedzić. Jest teraz zupełnie innym koniem ;) .Ma teraz duży boks a w niej lizawka,krytą ujeżdżalnię,solarium (dla koni) itd. oprócz tego wreszcie chodzi w rekreacji, lub na karuzeli. Raczej nas nie pamiętała ale i tak widać było że teraz nic jej nie brakuje bo zadowolona z każdym się miziała i uwielbia innych ludzi ;)
Dziś odbywały się zawody w Droblinie, ale jako że nie jechaliśmy tam startować, przyjechaliśmy pooglądać a było na co!
Zawody w ujeżdżeniu L-3 , P-1 , P-3 , pony games , i skoki LL , L , P ,N.
Trochę szkoda że nasza stajnia się nie pokazała bo nawet boksy za 50 zł, a stanowiska były za darmo! Odnośnie zawodów nie były mega trudne ale jednak trzeba było wykazać się umiejętnościami, a niektóre konie odwagą. Jaskrawe stojaki i drągi, oraz huśtawka niejednego konia zaniepokoiły ,a jeden to aż wyrwał się ze strachu.
Mimo iż to były zawody ,nie czuło się rywalizacji, każdy chciał dać z siebie wszystko ,ale dla siebie nie dla chęci pokonania innych. Trenerzy i inni zawodnicy gadali,żartowali i zapraszali do siebie na zawody ,tak jakby nie byli dla siebie konkurencją ,a przyjaciółmi którzy dzielą wspólną pasję.
Każdy z uczestników dostał rozety i każdy mógł odbyć rundę honorową-aż zazdroszczę
Mam już wyniki zawodów
w min LL było podium :
1.Łukasz Kuzawińki na Epiku
2.Karolina chyb na hila cz
3.Sandra Mrozinska na Maklerze
w LL :
1 Maciej Karcz na Zwiastunie
2.Krzysztof Karczmarz na Pedagogu
3 niewiem
w L
1 Maciej Karcz na Zwiastinie
2 Karolina Mikołajczuk na Elipsie
3 Maciej Karcz na Zadumie
były stajnie:
Nowy Pawłów, Rudka, Kopytko, KJ Janów Podlaski ( Ania Robak ) stajnia " Dwór Droblin ", Mustang, Karczowie
Zapewne nie wielu z was pamięta klaczkę Artemidę która kiedyś stała teraz w boksie Robina. Dziś miałam okazję ją odwiedzić. Jest teraz zupełnie innym koniem ;) .Ma teraz duży boks a w niej lizawka,krytą ujeżdżalnię,solarium (dla koni) itd. oprócz tego wreszcie chodzi w rekreacji, lub na karuzeli. Raczej nas nie pamiętała ale i tak widać było że teraz nic jej nie brakuje bo zadowolona z każdym się miziała i uwielbia innych ludzi ;)
Dziś odbywały się zawody w Droblinie, ale jako że nie jechaliśmy tam startować, przyjechaliśmy pooglądać a było na co!
Zawody w ujeżdżeniu L-3 , P-1 , P-3 , pony games , i skoki LL , L , P ,N.
Trochę szkoda że nasza stajnia się nie pokazała bo nawet boksy za 50 zł, a stanowiska były za darmo! Odnośnie zawodów nie były mega trudne ale jednak trzeba było wykazać się umiejętnościami, a niektóre konie odwagą. Jaskrawe stojaki i drągi, oraz huśtawka niejednego konia zaniepokoiły ,a jeden to aż wyrwał się ze strachu.
Mimo iż to były zawody ,nie czuło się rywalizacji, każdy chciał dać z siebie wszystko ,ale dla siebie nie dla chęci pokonania innych. Trenerzy i inni zawodnicy gadali,żartowali i zapraszali do siebie na zawody ,tak jakby nie byli dla siebie konkurencją ,a przyjaciółmi którzy dzielą wspólną pasję.
Każdy z uczestników dostał rozety i każdy mógł odbyć rundę honorową-aż zazdroszczę
Mam już wyniki zawodów
w min LL było podium :
1.Łukasz Kuzawińki na Epiku
2.Karolina chyb na hila cz
3.Sandra Mrozinska na Maklerze
w LL :
1 Maciej Karcz na Zwiastunie
2.Krzysztof Karczmarz na Pedagogu
3 niewiem
w L
1 Maciej Karcz na Zwiastinie
2 Karolina Mikołajczuk na Elipsie
3 Maciej Karcz na Zadumie
były stajnie:
Nowy Pawłów, Rudka, Kopytko, KJ Janów Podlaski ( Ania Robak ) stajnia " Dwór Droblin ", Mustang, Karczowie
piątek, 13 lipca 2012
13.07.2012r
Piątek 13. Dla jednych pechowy,
dla innych nie. Sami stwierdźcie jaki był dla mnie i moich
przyjaciół.
Już kilka dni temu planowaliśmy
przyjechać do WW w ten dzień. Na stronie stajni pisało że 07. i
13 maja być treningi. Po paru przeciwnościach losu i wątpliwościach
dotarliśmy na miejcie. Zdziwieni małą ilością klubu poszliśmy
do Pana Mariusza by zapytać się o plany na ten dzień. Okazało się
że na stronie jest pomyłka i nie 13 a 14 jest trening! I w dodatku
ma przyjechać 50-osobowa grupa.
Nim się obejrzeliśmy a już
przyjechali. Początkowo siedzieliśmy w siodlarni analizując
sytuację. Padła nawet propozycja by pojechać na trening do Rudki
,ale szybko obaliliśmy ten pomysł. W końcu poszliśmy sprawdzić
czy nie jesteśmy potrzebni Panu Mariuszowi. Grupa najpierw zaczęła
od zjazdu na małej tyrolce. Role się ciągle zmieniały. Raz ja
przypinam, raz Gabi, raz Paula a wtedy ja rozpędzam lub Doma.
Najgorszą robotę mieli chyba Alan i Asia którzy odpinali „na
dole”. Kolejka rosła i rosła, ale i tak fajnie było widzieć tą
radość na twarzach. Ci którzy się bali zjazdu zmieniali zdanie
już w połowie przejazdu, i chętnie jeździli 2,3,4 razy. W końcu
zmęczone z Gabi poszłyśmy „na dół”. Tam Gabi gadała z nowo
poznana Verą i z innymi którzy akurat podeszli.
Później Doma zleciła mi i Gabi
przyszykowanie koni. Poszłyśmy więc, rozglądając się za
P.Mariuszem z pytaniem jakie konie przyszykować, doszłyśmy do
stajni i zapytałam więc Krzyśka który powiedział że nie musimy
na razie bo jeszcze długo nie będzie oprowadzanek. Przysiadłyśmy
więc na huśtawce i chciałyśmy pogadać. Mój wzrok przykuła
uwagę grupka osób grająca w piłkarzyki. Ostatni raz grałam
chyba z Szanią i to było jakieś 3-4 tygodnie temu (ograłyśmy
Pana Mariusza ^^ ) chociaż i przed tę nie grałam chyba od roku
(nikt nie chce bo piłkarzyki są na dworze a nie w siodlarni jak
kiedyś). Powiedziałam Gabi byśmy wyzwały ich dwie nie mówiąc o
tym jak dobrze gramy ^-^. Gabi się zgodziła i podeszłyśmy. Naszym
oczom ukazały się marne próby grania piłką tenisową Killera. Od
razu poszłam szukać piłeczki, lecz jedynie co zalazłyśmy to
zabaweczka kocia od Diany z piłeczką i piórkiem. Piórko
wywaliłyśmy i wzięłyśmy samą piłeczkę. Nasze wyzwanie zostało
zaakceptowane przez Rafała i Konrada, niestety Gabi zepsuła mi
nieco zabawę mówiąc tym jak gram w piłkarzyki (uwielbiam nabierać
ludzi że gram pierwszy raz ;D) Kocią piłką szło nam dość
opornie i wolno, jednak było to trochę pouczające. Po naszej
wygranej 10:7 umówiliśmy się na rewanż jednak z nową piłeczką.
Poszłyśmy do domu, a P. Mariusz kazał mi wystawić rękę i od
razu miał gotową małą piłeczkę kauczukową (którą ktoś potem
zwędził) No i znowu zaczęliśmy grać. Początkowo chłopaki
chcieli zaliczać pkt za każde wejście piłki do bramki jednak
udało nam się przekonać że zabawniej jest że musi pozostać i
dopiero wtedy zaliczamy pkt. Dzięki kauczukowej piłeczce nigdy
nie można było przewidzieć czy zostanie czy wyleci, podczas
przedwczesnej radości można było wykorzystać nieuwagę
przeciwnika i piłkę zapakować do bramki . Między meczami
robiliśmy małe przerwy a to napoić konie, a to zjeść coś, albo
pomóc w tym i w tamtym, albo po prostu przejść park linowy,zjeść
coś itd. Wracając do meczów my wygrałyśmy 3:2 (było 5 meczy)
wygrałyśmy po lizaku ^^ niestety mecz o zakład nie bardzo
wychodził bo trudno było ustalić nagrodę lub karę. Chłopaki na
początku wymyślili żeby przegrany wskoczył do basenu. Ja z Gabi
na to
- „Już teraz możemy wskoczyć”
- Ale w ubraniu
Też mi problem, wskoczyłam pierwsza a
za mną Gabi. Nie takie rzeczy robiło się u nas ;P . Wróciliśmy
do meczu. Późniejsza stawką były nasze nr Myśmy wygrały więc
to oni mieli nam dać, ale pod koniec po prostu wrzuciłyśmy
karteczkę do plecaka i już.
Pod koniec koło 16 każdy dostał
pamiątkowe zdjęcie i zaczęło się zbieranie podpisów. Ja z Gabi
byłyśmy lekko zdziwione że nas poproszono o podpisywanie się na
koszulkach i zdjęciach. Celowo się podpisywałam „Jullietta”
gdyż wpisując w google można znaleźć jeden z pierwszych polskich
linków (link do mojego starego bloga a z niego do nowego) . Ogółem
podsumowując była to najfajniejsza grupa jaką do tej pory
obsługiwałam (moja klasa też fajna ale się nie liczą ;P)
Żegnając przytulaliśmy się z chyba połową grupy (jak to u nas w
WW przytulenie na dzień dobry i na do widzenia ) Kiedy odjechali
(kierowca chciał nas podrzucić do sklepu ;D) poszłyśmy szukać
Asi i Alana, którzy wytargowali trening u Pana Mariusza. Asia na
Apapie na oklep, i Alan na Uzi w siodle. Alan trochę poskakał,
później zdjął siodło i jeździł na oklep. Galopowali
trochę,pokłusowali anglezując itd. My z Gabi załapałyśmy się
na mała podwózkę i gdy wróciliśmy nasza 4 była zupełnie sama w
stajni. Wszystko dla nas. Po treningu Asia i Alan poszli z nami na
trampolinę. Mi samej udało się nieco dopracować salto lecz nadal
ląduję po turecku. Zaczęło się ściemniać, a my dalej bawiliśmy
się skacząc i kradnąc cukierki. Po 21 cała nasza 4 pojechała już do
domu ;)
Moim zdaniem ten dzień był całkiem
udany ;)
niedziela, 1 lipca 2012
30.06.2012
Witam! Mam
przyjemność zrelacjonować przynajmniej jak się da z ostatniej
soboty. Kolejne relacje trzeba czekać aż do września, ponieważ w
wakacje nie ma treningów w WW, lecz półkolonie o czym pewnie
gdzieś pisała już Julia. Jeśli coś pomylę albo o czymś
naprawdę istotnym zapomnę, proszę o napisaniu o tym w komentarzu
c: .
30.06.2012 – ostatni trening w WW
przed wakacjami
Przyjechałam wraz
z Szanią i Julką do WW. Nie trzeba było długo czekać aż dojdzie
do rozdzielania koni. Jeszcze przed jazdą ustawiliśmy przeszkody (w
tym triplebar, który dał dużo adrenaliny dla Wiki) .W starszej
grupie było równo 10 osób (Julka nie jeździła tego dnia), więc
zabraliśmy Apapa, Bellami, Ebasto, Uzarię i Tajgę. Początkowo
były pewnie komplikacje, ale skończyło się dobrze. Wraz z Ewką
jeździłam na zmianę na Apapie. Jak zawsze, stemp, kłus i
rozgalopowanie, jednak dzisiaj ciężko się jeździło zwłaszcza na
haflingerze (przynajmniej ja i ktoś jeszcze tak to odczuł w
stosunku do poprzedniej soboty, gdy Apcio śmigał jak marzenie).
Wszystko było sprawką strasznego upału, przez którego o mało co
nie zwymiotowałam, serio. A much ,komarów i innych wrednych owadów
w czort. Następnie skoki przez przeszkody i każdy miał przejechać
parkur.
Przyjechała
kolejna grupa ludzi, którzy chcieli odpocząć. Niby nic, ale to już
trzecia sobota z rzędu, kiedy jest masa ludzi, ale tym razem konie
od razu mogły wrócić do boksów. (Tydzień i dwa tygodnie temu
konie zostawały ,aby ludność mogła się na nich przejeździć. )
Podczas przerwy ferajna zmieniała strój na idealny na taką pogodę,
chlapała się w basenie i nie wiadomo co jeszcze. Ta, warto
wspomnieć, że nie przyjechało aż tak strasznie dużo ludzi,
jednak biba była. Nawet przyjechał klaun (jak dla mnie wyglądem
psychopaty ^ ^;), aby zabawiać małe bachor... dzieci!
Przy okazji coś
zrobiłam sobie z kolanem, azaliż niosąc Karolinę O. na barana,
strzeliło mi do łba pobiec (z nią na plecach), co skończyło się
upadkiem na ziemię, ale „pasażerowi” nic się nie stało oprócz
pobrudzenia bluzki c: . Naprawdę nie pamiętam, co się jeszcze
działo prócz tego, iż znowu Julka z Szanią grały w piłkarzyki
kontra pan Mariusz i dzieci z umalowanymi buziami (jeden a'la
batman).
Po przerwie znowu
mieliśmy trening, ale na rozprężali (tam nie ma tyle piachu jak na
ujeżdżalni, dzięki czemu konie nie zapadają się jak tam i mniej
się męczą, ale upadki są bardziej bolesne). Podczas czyszczenia
koni , osoby z młodszej grupy, zwłaszcza dzieci, uczyła się jak
myć konika (tutaj na Uranosie). Trening poprowadziły na zmianę
Ania, Ewelina i Paulina. Co najlepsze, trening był na oklep, więc
masa osób została w krótkich gatkach i boso wskakiwała na
grzbiety koni. Ja jeździłam na Uzarii wraz z Karoliną O. . Uzi
jest wspaniała na oklep, a gdy wsiadłam jako druga, ślicznie
wydłużała stemp (czyżby dobre rozstępowanie przez Karolinę?).
Najwięcej było kłusa, podczas którego nie zabrakło poleceń typu
anglezowanie nad kawaletti (nie wiem jak się pisze) czy półsiad.
Czasem bywało, że ktoś nie nadążał albo był za blisko innego
konia. Nie obeszło się bez galopu. Mój zakończył , gdy utraciłam
równowagę przy zakręcie i upadłam na twardą ziemię, jednak nic
się nie stało prócz doznania lekkiego bólu w lewym półdupku.
I już po treningu
powoli się rozchodzili, przy czym każdy czekał na zajęcie
trampoliny (od jakiegoś czasu w WW są dwie trampoliny, a dużą
popularnością szczyci się ta większa, chyba o średnicy 4m, nie
mam pojęcia). Ale nie ma żartów. Jakiś czas temu Klaudia przez
nią ma uziemioną nogę w gipsie na 6 miesięcy, w czwartek jakieś
małe dziecko złamało sobie rękę, zaś tej soboty Karolina O.
dostała w nos od Wiki przypadkowo (ale i tak potem jak
niezniszczalny boss wróciła wykonywać salta i uczyć je innych),
Elvis „zaatakował” Anię (ja tylko słyszałam) i Ewelina
przywaliła sobie kolanem w nos ,co spowodowało to krwotok z nosa.
W moim przypadku
wróciłam do domu gdzieś około 22.30 , po części wciągnięciem
się skokami na trampolinie i ciekawymi rozmowami oraz pewnymi
komplikacjami.
---------
Teraz tylko życzyć każdemu miłych i udanych wakacji, tym bardziej że jest kilku osób z klubu, które już po wolnym czasie staną się gimnazjalistami bądź licealistami c: .
Do zobaczenia we wrześniu!
Asia.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Recenzje obozów
Już za 4 dni większość z nas będzie mieć wakacje.
30 czerwca będzie ostatni trening WW przed wakacjami, dlatego jeśli chcesz przez wakacje nadal jeździć konno i się uczyć warto pomyśleć nad obozem!
Aby ułatwić wybór napisałam wraz z Asią recenzje obozów na których byłyśmy.
Do przeczytania w zakładce obok Regulaminu WW. Mam nadzieję że inni też chętnie podzielą się wrażeniami z innych obozów ;)
własne recenzje proszę przesłać na juwawa95@gmail.com
sobota, 2 czerwca 2012
1-2.06.2012r
Mała informacja.
Potrzebuję zwerbować kogoś kto pisałby posty, przynajmniej do wakacji.
Kandydaturę proszę zgłaszać na juwawa95@gmail.com
wymagania:
*trzeba należeć do klubu WW
*mieć chęć by pisać regularnie posty z każdej wizyty ww
Ja już nie będę pisać.
01.06.2012r
Tego dnia udało mi się wcześniej skończyć lekcje (Nie było P.Konrada więc odwołano nam infę podst., i przepadły też dwa wf przez które kończę w piątki o 16) Alan mnie tak męczył byśmy pojechali tego dnia że się zgodziłam. Sama też chciałam. Im bliżej wakacji tym nauczyciele więcej wymagają no i poprawianie ocen x_x . Przyjechałam jakoś po 14. Najpierw mieliśmy trening na ujeżdżalni. Alan zabrał mi Robina choć potem sam tego pożałował. Ja wzięłam początkowo niechętnie Uranosa, ale jak już zaczęłam z nim kłusować był świetny. Robin Alanowi ciągle wierzgał głową góra-dół i unosił się nieco. Oprócz Robina i Uranosa był jeszcze Hugo na którym jeździła Ania-Pani Ela ją uczyła. Konie tak spuściły powietrza że trzeba było biegać po popręgi i zamieniać. Kiedy Pani Ela trzymała Robina, a ja byłam na Uranosie i miałam pilnować czy Hugo nie odwala czy coś, kucyk stanął tuż przed Uranosem więc go wyprzedziłam, nie znałam jego zamiarów. Gdy już go ominęłam, Hugo położył się, a biedna Ania nie wiedziała co ma robić i stała tylko nad nim rozkroczna. Pani Ela od razu zareagowała i poleciła jej zejść, a Hugo zapięła w lonżę i w tedy przyszedł P.Mariusz i go porządnie wy lonżował. W tym czasie ja i Alan zamieniliśmy się na konie. Robin dalej odwalał, więc gdy P.Mariusz skończył z Hugo zajął się karym Wałaszkiem. Strasznie przymulał zadem, lecz po paru palcatach chodził jak marzenie. Ślicznie chodził wolty i ósemki. Później zaczęliśmy już galop, ale po 2 kółkach byłam skatowana, i zamieniłam się z P.Mariuszem. Kiedy ćwiczyliśmy z Robinem, przyjechała Asia i ona wsiadła na Uranosa.
Po przebłaganiu P.Mariusza pozwolił nam wyjechać we 3 w teren. Ja na Robinie,Asia-Uranos,Alan-Hugo. Konie były rozstępowanie więc gdy wyjechaliśmy na pole ruszyliśmy kłusem. Przekłusowaliśmy cały teren. W między czasie alan narzekał:
-Julka czemu nie ostrzegasz przed gałęziami?!
-Jesteśmy w lesie tu trudno by ich nie było
Potem ostrzegałam go już przed gałęziami,dołami, a nawet przed liśćmi. Pod koniec Asia była bardzo zmęczona więc już poleciłam stęp i powoli ruszyliśmy w stronę stajni. Dopiero w tedy zauważyłam jak mocno niebo ściemniało. Alan nadal się wydurniał i wyjął nogi ze strzemion i biegła i tańczył makarenę na Hugo. Biedak. Kiedy już powoli wyjeżdżaliśmy z lasu, zerwał się olbrzymi wiatr i jakieś drzewo się załamało. Konie się spłoszyły lecz je opanowaliśmy, gorzej z Uranosem bo on bardzo spanikował. Natychmiast poleciłam wszystkim zeskoczyć z koni, Alan nadal pyskował że nie trzeba. Kiedy już wszyscy zeskoczyli, znów wiatr się wzmocnił. Chciałam zamienić się z Asią (ona taka drobna nie utrzyma spanikowanego Uranosa) ale niestety Asia nie utrzymała Uranosa, który poleciał na Robina który się znowu spłoszył. Próbując opanować Robina kątem oka widziałam jak Uranos wyrywa się Aśce która nadal próbowała go trzymać, a Alan w tym czasie krzyczy: TORNADO!. Wszystko działo się tak szybko że niemalże wierzyłam ze tu u nas w powiecie bialskim jest tornado 0_0". Asia wpadła pod kopyta Uranosa,krzyknęłam do niej by go w końcu puściła i w ten sposób Uranos przeskoczył nad nią i sam poleciał niemalże cwałem do stajni. Na szczęście Asia bardzo szybko się podniosła i już szła za Uranosem mówiąc:
-dogonię go (chciała gonić konia na piechotę oO" aż bałam się czy jednak jej w głowę nie uderzył)
-następnie Alan -ja go dogonię, wsiądę na Hugo i go dogonię. Nie pozwoliłam mu na to bo to i tak byłoby bezskutecznie. Byłam pewna że Uranos poleci prostu do boksu. Na wszelki wypadek zadzwoniłam do Pana Mariusza z Pytaniem czy już nie przybiegł. Powiedział że nie. Wróciliśmy z końmi w ręku (wiatr nadal był porywisty) na spotkanie nam wyszedł P.Mariusz i zaczął się rozglądać. Alan od razu powiedział że pewnie Uranos nie wrócił. Trudno mi było w to uwierzyć, ale jednak martwiłam się. Zapytałam czy jest Uranos i ponownie usłyszałam odpowiedz negatywną. Pośpiesznie rozsiodłaliśmy konie i zapytałam P.Mariusza gdzie niby jeszcze mógłby uciec Uranos? Odpowiedział "Tam gdzie zawsze". Na wszelki wypadek spojrzałam do boksu i patrzę "Uranka?". I w tedy Uranos podniósł głowę i jak gdyby nigdy nic przeżuwał trawę o_o". P.Mariusz powiedział "Babka wyleciała i krzyczała;URANKA PRZYBIEGŁA,URANKA,URANKA" XD .Potem już poszliśmy do sklepu i do nowości w stajni: trampoliny<3 .Po 19 wróciliśmy już do domu.
02.06.2012r-Podziękowania dla Marty.D że mnie pocieszyła i sprawiła
że dalej chce przyjeżdżać do WW
Dzień dla mnie nie zaczął się najlepiej. Do ww miałam motywację pojechać tylko dlatego ze musiałam oddać zegarek dla Gabi. Najgorsze było też to że nie miał za bardzo kto mnie zawieść. Kiedy już się poddałam, udało się. Dojechałam do ww, i na miejscu była już cała grupa. Część skakała na trampolinie a część oglądałam zdjęcia z zawodów.
Pierwszy mieliśmy trening na ujeżdżalni. Starsza grupa wzbogaciła się o Wiki i Klaudię K. Z tą drugą dzieliłam Robina. P.Mariusz chyba wreszcie wysłuchał mnie i chyba będzie dawał wałaszka do nas ;) . Pojeździliśmy trochę cavaletti , kopertę i stacjonatę poskakaliśmy, a potem podzieliliśmy się na 2 grupy w teren. Dla niektórych był fajny dla innych nie, ale to wszystko zależy od różnych czynników. Pominę to i przejdę dalej. Jak wróciłam Młodsza grupa miała mieć jeszcze trening na oklep. Mi Marta pozwoliła na Urance na oklep pogalopować, lecz tak bolały mnie uda że po 3 metrach zrezygnowałam i oddałam do zabawy dla innych dzieci. Kiedy siedziałam z innymi na trybunach i zajadaliśmy moją pizzę (oczywiście wszyscy brali środek,a brzegi zostawiali mi) podszedł do nas Snikers i dałam mu resztki. On jeden zjadł a drugi postanowił zakopać w ujeżdżalni. Niestety jakiś dzieciak mu odkopywał, Snikers mu zabrał i znowu zakopywał i tak 3 razy biedaczek się męczył aż w końcu ten dzieciak tak mu wyrzucił gdzieś ze szczeniak nie mógł znaleźć ;< . Później każdy poszedł w swoją stronę i robił co chciał. ja z Dianą wypróbowałam nowe zabawki WW , no i jak zwykle tam pomogłam, tam pogadałam itd. Mniej więcej tak zakończył się ów dzień.
niedziela, 20 maja 2012
20.05.2012r Zjazd Miłosników Koni
Ada Szewczak |
Obudził mnie dzwoniący telefon. To była Klaudia z pytaniem czy mam miejsce w samochodzie. Zdziwiło mnie to lekko bo wczoraj się o to pytała , a ja później wysłałam jej sms z godziną o której ma przyjść. Jak się okazało wysłałam na jej telefon który został skonfiskowany w szkole. Może to i dobrze, bo gdyby nie zadzwoniła to bym nie wstała! Budzik miał ustawione wszystkie dni tygodnia poza niedzielą. Po rozmowie zastanawiam się która to godzina i patrzę 07:05, a budzik był nastawiony na 6:40. Pośpiesznie wstaję, idę do kuchni gdzie mój kot-Apacz (ma 1 rok) krzyczy w niebo głosy "Daj Whiskasa! Daj Whiskasa! Ty ... tu wydaję się mi że chciał mnie obrazić -.-" " a na serio to strasznie miauczał i gromił mnie wzrokiem że tak długo nie dostaje jedzenia. I tak zjadł sam sosik-mięsko zostawił i prosił o dokładkę. Na szczęście Apsik- 10 letni pekińczyk wykazał się kulturą i opanowaniem i cierpliwie poczekał na swoją parówkę. Kiedy zwierzaki jadły ja zdziwiona ciszą w domu poszłam na górę zobaczyć czy brat-który miał nas zawieść, wstał. Pierwszy raz wszyscy oprócz mnie spali oO"-a ja musiałam ich budzić. Karolina przyszła pierwsza a zaraz po niej Klaudia-która była tak zaczytana że nie zauważyła że idzie przed nią Szaniawska. W końcu kiedy udało mi się wszystko ogarnąć wyjechaliśmy z Białej o 7:50.
Gdy dojechaliśmy na miejsce było lekko po 8. Na pastwisku stała przyczepa a obok niej dwa piękne małopolskie (trochę mieszańce) konie i ich właścicielki z trenerem. Kiedy całą trójką zmierzałyśmy do stajni Krzysiek poił Bellami i Ebasto. Od razu podeszłyśmy do nich by się przywitać. Przyjechała Karolina Ostapiuk Zostawiłyśmy rzeczy w szafce w siodlarni i poszłyby oglądać trening konkurencji. Szaniawska na początku dała się nabrać że startują w torze przeszkód. .
Ada Szewczak |
Ada Szewczak |
Ruża-Łukasz Kuzawiński |
Na zjazd przyjechali również dawni klubowicze i obecni np. Róża,Agnieszka Oktabiańczuk,Zuzia „Ruda”,Ewelina,Ada – robiła zdjęcia i chyba jeszcze inni ale w tym tłumie trudno było kogokolwiek znaleźć. Nawet moja ciocia z wujkiem mnie szukali ale nie mogliśmy się znaleźć ;P . Poszłam do sadu gdzie zastałam Szaniawską,Magdę i Anię Laszuk przy paletach, które rysowały na konkurs plastyczny. Oczywiście Szaniawska która w Pcimie też narysowała kucyki zajęła 1 miejsce! Na scenie odbywał się w tym czasie konkurs na piosenkę. Śpiewały zespoły ludowe. Dla klubowiczy były darmowe kiełbaski. A po 14:10 ogłoszono wyniki i rozdano nagrody. Puchary były większe niż ostatnio co chyba wszystkich ucieszyło (większy kielich-Karolina) Każdy dostał dyplom+torebkę papierową z logo naszego KJ a w nim ulotki,gazeta, firmowy długopis, notes. Parę osób było rozczarowane brakiem flo ale szybko o tym zapomnieli. Później klubowicze porozjeżdżali się do domów kilku zostało i dalej się bawiło. Ja wróciłam po 18 z bratem który zaciągnął mnie jeszcze na zakupy -.-”. Myślę że każdy z nas miał udany dzień ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)