poniedziałek, 25 czerwca 2012

Recenzje obozów

Już za 4 dni większość z nas będzie mieć wakacje. 
30 czerwca będzie ostatni trening WW przed wakacjami, dlatego jeśli chcesz przez wakacje nadal jeździć konno i się uczyć warto pomyśleć nad obozem! 
Aby ułatwić wybór napisałam wraz z Asią recenzje obozów na których byłyśmy. 
Do przeczytania w zakładce obok Regulaminu WW. Mam nadzieję że inni też chętnie podzielą się wrażeniami z innych obozów ;) 
własne recenzje proszę przesłać na juwawa95@gmail.com

sobota, 2 czerwca 2012

1-2.06.2012r

Mała informacja. 
Potrzebuję zwerbować kogoś kto pisałby posty, przynajmniej do wakacji. 
Kandydaturę proszę zgłaszać na juwawa95@gmail.com
wymagania:
 *trzeba należeć do klubu WW
*mieć chęć by pisać regularnie posty z każdej wizyty ww
Ja już nie będę pisać

01.06.2012r
     Tego dnia udało mi się wcześniej skończyć lekcje (Nie było P.Konrada więc odwołano nam infę podst., i przepadły też dwa wf przez które kończę w piątki o 16) Alan mnie tak męczył byśmy pojechali tego dnia że się zgodziłam. Sama też chciałam. Im bliżej wakacji tym nauczyciele więcej wymagają no i poprawianie ocen x_x . Przyjechałam jakoś po 14. Najpierw mieliśmy trening na ujeżdżalni. Alan zabrał mi Robina choć potem sam tego pożałował. Ja wzięłam początkowo niechętnie Uranosa, ale jak już zaczęłam z nim kłusować był świetny. Robin Alanowi ciągle wierzgał głową góra-dół i unosił się nieco. Oprócz Robina i Uranosa był jeszcze Hugo na którym jeździła Ania-Pani Ela ją uczyła. Konie tak spuściły powietrza że trzeba było biegać po popręgi i zamieniać. Kiedy Pani Ela trzymała Robina, a ja byłam na Uranosie i miałam pilnować czy Hugo nie odwala czy coś, kucyk stanął tuż przed Uranosem więc go wyprzedziłam, nie znałam jego zamiarów. Gdy już go ominęłam, Hugo położył się, a biedna Ania nie wiedziała co ma robić i stała tylko nad nim rozkroczna. Pani Ela od razu zareagowała i poleciła jej zejść, a Hugo zapięła w lonżę i w tedy przyszedł P.Mariusz i go porządnie wy lonżował. W tym czasie ja i Alan zamieniliśmy się na konie. Robin dalej odwalał, więc gdy P.Mariusz skończył z Hugo zajął się karym Wałaszkiem. Strasznie przymulał zadem, lecz po paru palcatach chodził jak marzenie. Ślicznie chodził wolty i ósemki. Później zaczęliśmy już galop, ale po 2 kółkach byłam skatowana, i zamieniłam się z P.Mariuszem. Kiedy ćwiczyliśmy z Robinem, przyjechała Asia i ona wsiadła na Uranosa. 
     Po przebłaganiu P.Mariusza pozwolił nam wyjechać we 3 w teren. Ja na Robinie,Asia-Uranos,Alan-Hugo. Konie były rozstępowanie więc gdy wyjechaliśmy na pole ruszyliśmy kłusem. Przekłusowaliśmy cały teren. W między czasie alan narzekał:
-Julka czemu nie ostrzegasz przed gałęziami?!
-Jesteśmy w lesie tu trudno by ich nie było
Potem ostrzegałam go już przed gałęziami,dołami, a nawet przed liśćmi. Pod koniec Asia była bardzo zmęczona więc już poleciłam stęp i powoli ruszyliśmy w stronę stajni. Dopiero w tedy zauważyłam jak mocno niebo ściemniało. Alan nadal się wydurniał i wyjął nogi ze strzemion i biegła i tańczył makarenę na Hugo. Biedak. Kiedy już powoli wyjeżdżaliśmy z lasu, zerwał się olbrzymi wiatr i jakieś drzewo się załamało. Konie się spłoszyły lecz je opanowaliśmy, gorzej z Uranosem bo on bardzo spanikował. Natychmiast poleciłam wszystkim zeskoczyć z koni, Alan nadal pyskował że nie trzeba. Kiedy już wszyscy zeskoczyli, znów wiatr się wzmocnił. Chciałam zamienić się z Asią (ona taka drobna nie utrzyma spanikowanego Uranosa) ale niestety Asia nie utrzymała Uranosa, który poleciał na Robina który się znowu spłoszył. Próbując opanować Robina kątem oka widziałam jak Uranos wyrywa się Aśce która nadal próbowała go trzymać, a Alan w tym czasie krzyczy: TORNADO!. Wszystko działo się tak szybko że niemalże wierzyłam ze tu u nas w powiecie bialskim jest tornado 0_0". Asia wpadła pod kopyta Uranosa,krzyknęłam do niej by go w końcu puściła i w ten sposób Uranos przeskoczył nad nią i sam poleciał niemalże cwałem do stajni. Na szczęście Asia bardzo szybko się podniosła i już szła za Uranosem mówiąc:
-dogonię go (chciała gonić konia na piechotę oO"   aż bałam się czy jednak jej w głowę nie uderzył)
-następnie Alan -ja go dogonię, wsiądę na Hugo i go dogonię. Nie pozwoliłam mu na to bo to i tak byłoby bezskutecznie. Byłam pewna że Uranos poleci prostu do boksu. Na wszelki wypadek zadzwoniłam do Pana Mariusza z Pytaniem czy już nie przybiegł. Powiedział że nie. Wróciliśmy z końmi w ręku (wiatr nadal był porywisty) na spotkanie nam wyszedł P.Mariusz i zaczął się rozglądać. Alan od razu powiedział że pewnie Uranos nie wrócił. Trudno mi było w to uwierzyć, ale jednak martwiłam się. Zapytałam czy jest Uranos i ponownie usłyszałam odpowiedz negatywną. Pośpiesznie rozsiodłaliśmy konie i zapytałam P.Mariusza gdzie niby jeszcze mógłby uciec Uranos? Odpowiedział "Tam gdzie zawsze". Na wszelki wypadek spojrzałam do boksu i patrzę "Uranka?". I w tedy Uranos podniósł głowę i jak gdyby nigdy nic przeżuwał trawę o_o". P.Mariusz powiedział "Babka wyleciała i krzyczała;URANKA PRZYBIEGŁA,URANKA,URANKA" XD .Potem już poszliśmy do sklepu i do nowości w stajni: trampoliny<3 .Po 19 wróciliśmy już do domu.

02.06.2012r-Podziękowania dla Marty.D że mnie pocieszyła i sprawiła
że dalej chce przyjeżdżać do WW
      Dzień dla mnie nie zaczął się najlepiej. Do ww miałam motywację pojechać tylko dlatego ze musiałam oddać zegarek dla Gabi. Najgorsze było też to że nie miał za bardzo kto mnie zawieść. Kiedy już się poddałam, udało się. Dojechałam do ww, i na miejscu była już cała grupa. Część skakała na trampolinie a część oglądałam zdjęcia z zawodów. 
     Pierwszy mieliśmy trening na ujeżdżalni. Starsza grupa wzbogaciła się o Wiki i Klaudię K. Z tą drugą dzieliłam Robina. P.Mariusz chyba wreszcie wysłuchał mnie i chyba będzie dawał wałaszka do nas ;) . Pojeździliśmy trochę cavaletti , kopertę i stacjonatę poskakaliśmy, a potem podzieliliśmy się na 2 grupy w teren. Dla niektórych był fajny dla innych nie, ale to wszystko zależy od różnych czynników. Pominę to i przejdę dalej. Jak wróciłam Młodsza grupa miała mieć jeszcze trening na oklep. Mi Marta pozwoliła na Urance na oklep pogalopować, lecz tak bolały mnie uda że po 3 metrach zrezygnowałam i oddałam do zabawy dla innych dzieci. Kiedy siedziałam z innymi na trybunach i zajadaliśmy moją pizzę (oczywiście wszyscy brali środek,a brzegi zostawiali mi) podszedł do nas Snikers i dałam mu resztki. On jeden zjadł a drugi postanowił zakopać w ujeżdżalni. Niestety jakiś dzieciak mu odkopywał, Snikers mu zabrał i znowu zakopywał i tak 3 razy biedaczek się męczył aż w końcu ten dzieciak tak mu wyrzucił gdzieś ze szczeniak nie mógł znaleźć ;< . Później każdy poszedł w swoją stronę i robił co chciał. ja z Dianą wypróbowałam nowe zabawki WW ,  no i jak zwykle tam pomogłam, tam pogadałam itd.  Mniej więcej tak zakończył się ów dzień.