sobota, 13 kwietnia 2013

13.04.2013r

  Już 2013 rok. Przeżyliśmy koniec świata i nadeszła upragniona wiosna! Myślę że nikt nie będzie tęsknił za błotnistą zimą zwłaszcza jeźdźcy. Po długich terenach dziś czas na skoki! Ale zacznę od początku i coś czuję że nie będzie to krótki post ;)

     Dziś pierwszy raz od dawna do ww miała pojechać Szania. Wreszcie znalazła trochę czasu. Jej tata zawiózł nas bardzo wcześnie rano jak dla mnie o 8:30 już byłyśmy w ww! Dzień jak dzień tyle że nie było tego mokrego śniegu i popołudniu miało być ciepło. Na początku obeszłyśmy konie, Szania pierwszy raz widziała Gerbena nie z moich zdj XD Później z Karo poszłyśmy do sadu. Koło WC były dwa króliki na wolności, niestety nadal na niej pozostały bo się przez płot przecisnęły i pod sceną schowały. Po 9 , kiedy grałyśmy w karty zjechał się już prawie cały klub, więc co chwila trzeba się było z kimś witać i przytulić.
     Wczoraj swoje 25 urodziny obchodził  Elvis, a dziś Magda skończyła 14 lat.

  Zebranie zrobiliśmy w dawnej siodlarni która aktualnie służy za salę wykładową. Oprócz standardowych procedur (podzielenie na dwie grupy, omówienie zawodów)  przedstawiono nowych instruktorów (chyba tymczasowych) na zachętę i zmyłkę! przywitaliśmy ich brawami.

  Po zebraniu nastąpiło przydzielanie koni z którym jak zwykle był problem bo mało kto chce jeździć na Apapie, a na Miśce jak zwykle nadmiar. Sprawę udało się rozwiązać, na Apapa poszły Ewcia i Doma, a Wiki zgodziła się ustąpić na jeden trening i wsiadła na Uzarię z Karo.

  Rozgrzewkę poprowadził nam jeden z nowych instruktorów. Jak dla mnie zarobił przynajmniej na 5-, zadawałam mu pytania proste (jak wyciągnąć stępa) i trudniejsze co dokładnie wyjaśniał. Zwracał dużą uwagę na dobrą nogę, na postawę jeźdźca.
  Po 10 minutach Elvis przejął pałeczkę, a nowy poszedł pomóc uczyć młodszych. Po rozgalopowaniu koni nadszedł czas na przeszkody :D Mi z miśką bardzo dobrze się dziś jeździło ;) czasem była zmulona ,ale nie na długo ;) Skakaliśmy stacjonatę, szereg i wachlarz. Za każdym razem towarzyszył nam minimum jeden paparazzi :D

   Tak dziś dzięki pięknej pogodzie chyba każdy chciał porobić ładne zdjęcia, uzbrojone w lustrzanki i cyfrówki robiłyśmy zdjęcie za zdjęciem.  Najbardziej podobał mi się sprzęt Ewci która dostała od cioci lustrzankę chociaż spodziewała się tableta XD Nie ma co narzekać! W rolę paparazziego wcielił się również Hubert. Karo poprosiła go by wziął moją lustrzankę i porobił kilka zdjęć na wachlarzu i potędze skoków.
Z Miśką jeździło mi się dziś bardzo dobrze, na początku troszkę muliła ,ale chyba pamiętała nasze przygody z ferii razem z Karo i Uzi, i chętnie współpracowała. Jednak zmiany nogi nie dała se wybłagać ;) Kiedy doszliśmy już do skakania potęgi skoków, poczułam lekką panikę choć przeszkoda nie była jeszcze ani trochę wysoka, miśka z miejsca przeszła mi do galopu, nie umiałam wyliczyć fule i Miśka skacząc uderzyła przednim kopytem drąg i rozwaliła całą przeszkodę. Magda zauważyła , ze Miśka kuleje. Odpuściliśmy już poprawianie i rozstępowałam ją i schowałam do boksu. W między czasie mojego stępowania, Hubert miał wenę i robił zdjęcie za zdjęciem, kroku dotrzymywała mu również Ania i Ewel, niestety akumulatorek Ewy powiedział dość i zażądał naładowania. Chyba z tego dnia w sumie mamy jakieś 2 tyś zdjęć razem XD .
   
   Na przerwie kto chciał grał w siatkę. Gra była z góry osądzona bo ja wybrałam mocniejszy skład, ale chodziło też o dobrą zabawę, więc pośmialiśmy się z niektórych odbić. Drużyna Elvisa cały czas zmieniała skład bo albo dochodziło więcej osób albo wymieniały sie XD ale i tak im to nie pomogło. Graliśmy tak przez godzinę, zapewne dłużej ale czas na drugi trening! Część z nas grała na bosaka by powrócić choć trochę do natury XD czego efektem były czarne stopy. Z Olką myłyśmy na zmianę ochlapując się w prysznicu stajni. A potem po ogarnięciu się, trzeba było iść pomóc szykować konie.

   Na drugi trening była zaplanowana jazda na oklep. Zdecydowaliśmy ze będziemy jeździć na dwie grupy każda po 30 min. O 16:25 wsiadła druga grupa. Karo tak mi pobudziła Uzarie ze bałam się na niej nawet kłusować. Najpierw mieliśmy przekłusować 2 kółka w zastępie a potem każdy sam galopować na ścianie. Chciałam jak najbardziej hamować Uzi żeby na prostej ścianie galopować a na zakręcie w kłusie jednak nic z tego nie wyszło. Raz udało mi się ją do kłusa jednak później nie chciała ani trochę zwolnić i galopowała ,a ja się kurczowo grzywy trzymałam bo głupio mi było  powiedzieć że nie mogę zatrzymać konia-szkoda ze tego nie zrobiłam, na przyszłość będę pamiętać XD- no i zakończyło się to glebą przy literze B. Po mnie galopowała Ewcia na Apapie która również się wyglebała niecały metr dalej. A po niej Natalka z Ebasto przy literze A. Jednak raz są wzloty i upadki więc czas się podnieść i spróbować skakać na oklep! Uzi cała napalona na przeszkodę gnała, ja trochę już ją wstrzymywałam na początku a przed samą przeszkodą - Uzi lepiej wie więc zdałam się na nią. Natalia która pierwszy raz skoki na oklep miała też trzymała się dzielnie i nie spadła. Każdy wykonał po 3 skoki i odpuściliśmy koniom, jedynie jeszcze na zdjęcie grupowe musiały jeszcze pozować ;) A później puściliśmy je luzem i się wytarzały. Naładowany już sprzęcior Ewci w moich rękach wykonał chyba ze 200 zdjęć samego tarzania się koni i ich galopu do stajni.
 
   Później każdy robił co innego, i nadszedł czas wracać do domu ;) W Białej była burza z piorunami ale deszcz padał intensywnie choć króciutko bardzo ;)