wtorek, 1 maja 2012

01.05.2012r-02.05.2012r i 03.05.2012r

Mam spore zaległości z opisywaniem przygód w WW(za często jeżdżę XD)  zdziwię się jak ktoś przeczyta wszystko ;P
A i w sobotę 06.05 robię nowy nagłówek do bloga, kto chce na nim być niech przyjedzie i powie ;)

01.05.2012r

     Jako iż już rozpoczął się weekend majowy, Ja z Szaniawską postanowiłyśmy pojechać na 2 dni do WW.Początkowo miałyśmy spać w moim namiocie ale to nie wypaliło, w dodatku Szaniawskiej coś uderzyło do głowy i koniecznie chciała jechać rowerami! Miałyśmy dużo bagaży, ale i tak pojechałyśmy. Najpierw Szania przyjechała do mnie o 7:30. Zamiast wyjechać weszłyśmy sobie na howrse,facebooka i coś tam jeszcze. Dopiero około 8 wyjechałyśmy. Szania prowadziła najpierw po chodniku. Ja jako iż znałam moją ulicę, i wiedziałam że rzadko samochody jeżdżą szczególnie w święta, to powiedziałam byśmy jechały asfaltem. Ok, Szania wjechała i 3 sekundy później odpadł jej pedał! Jej rower nie wytrzymał 2 min na Reymonta! Ok wróciłyśmy się i poprosiłam mojego brata który jadł se tortille na śniadanie by spróbował naprawić. Udało się, i o 8:15 znowu wyruszyłyśmy. Kierowałyśmy się do Mc'Donalda na śniadanie. Zjadłyśmy se po toście. Szania musiała jeszcze napompować koła od roweru (takie rzeczy robi się przed wyjazdem!) To podjechałyśmy na stację obok gdzie można napompować powietrze do koła. Szania sobie stała a ja jej miałam napompować. Nie bardzo wiedziałyśmy jak to zrobić, lecz na szczęście pomógł nam jeden facet który siedział obok w samochodzie paląc papierosa. 
     Ok, po problemach technicznych i śniadaniu ruszyłyśmy w końcu do WW. Jedak jeszcze wciąż jeździłyśmy po Białej chcąc wyjechać z Brzeskiej (szybsza droga i bezpieczniejsza dla rowerzystów). Szania niekiedy wolno pedałowała a na światłach gwałtownie się zatrzymywała, wystawiając fortunę na próbę która jeszcze się mną w tedy opiekowała. Z 3 postojami przejechałyśmy 13 km do Woskzenic Małych i dojechałyśmy do stajni w 40 min!czyli ok 9:30. 
     Na miejscu była już Karolina Ostapiuk,Róża,Paulina Aftaruk. Do Kolendów przyjechali goście z dziećmi które myśmy zabawiali oprowadzając na koniach, obsługując przy tyrolce, czy jak Szania która zarobiła 20zł za lonżowanie dziewczynki -.-". Ja z Różą też popracowaliśmy nieco z Robinem na oklep (nie umie przez drągi przejeżdżać bez potknięcia ciapa kochana). Kiedy już było nieco chłodniej mieliśmy mieć trening z Panem Mariuszem ale coś mu wypadło i mieliśmy z Panią Elą. Ja miałam Uranosa, pobudziłam nieco tego śpiocha (cały dzień nic nie robił w odróżnieniu od jego mamy -Uranki). Całkiem fajnie się na nim galopowało lecz bardzo wolno, ale wynagrodził to w wydłużaniu i skracaniu kłusa! Był świetny do tego miękki jak Uranka. Róża był na Uzii, a Szania na nikim innym jak na Hugo. Po treningu wskoczyliśmy wszyscy do basenu. 
     Kiedy wyszliśmy byliśmy cali mokrzy. Róża z Karoliną O weszli mokrymi i brudnymi nogami do siodlarni za co później zostali skrzyczani. Mieli umyć podłogę lecz się śpieszyli bo już rodzice po nich przyjechali. Ja z Szanią zostałyśmy. Urządziłyśmy se saunę, lecz Szaniawska narzekała że ciągle jest za słaba że u niej gdzieś tam to od razu było gorąco -.- i tak przez 1,5 godziny. W końcu weszłyśmy. Jednak Szaniawska wierciła się i nudziła (nie umiesz się zrelaksować kobieto) to po 10-15 min poszliśmy na basen, gdzie byłyśmy 2 min. Weszłyśmy z powrotem do sauny i podłożyłyśmy znowu do ognia. Polewając piec wodą doszłyśmy do temp. 55°C . Postanowiłam przy następnym razie uzupełnić wodę i drewno. Tak też zrobiłyśmy. Przy 3 wypadzie do basenu wpierw solidnie podłożyłyśmy a następnie wylałyśmy 2 pełne kubki wody. kiedy weszłyśmy temp. była wreszcie na 60! Potem co chwila polewałyśmy wodą i uderzała nas fala gorąca i przy 65 skończyłyśmy. Szaniawska uparła się i poleciała na koniec do basenu, ja wolałam po prostu postać na dworze. Jak to się skończyło? Było słuchać się mnie. Szaniawska w nocy ciągle smarkała i kopała mnie w nogi.

02.05.2012r
     Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, denerwując się tym czy wstanę na czas gdy Klaudia zadzwoni. Napisałam jej sms z pytaniem czy by nie przyjechała z Gabi. Odpisała że nie ma jak. No to postanowiłam czekać na to kiedy zadzwoni. Udało mi się w końcu zasnąć na chwilę. Ta chwila okazała się tak długa że wstałam o 8! Ja przerażona że zaspałam, sprawdzam telefon a tam nic się nie wyświetla,Szaniawskiej nie ma, jedynie Ania (która przyjechała do WW z tatą) powiedziała że Szaniawskiej nie ma bo ktoś przyjechał do niej. Nigdy nie czułam się taka obudzona rano. Ubrałam się i poszłam do kuchni gdzie Ania jadła śniadanie. Jadłam jedną kromkę chleba z masłem i szynką kiedy do kuchni wparowała Szaniawska z Klaudią która od razu zaczęła skąpić "Przytyjesz od tego","wyżerasz im jedzenie" itd -.-" (poprzedniego dnia zjadłam tylko tosta z Mc'a , 1 kubek makaronu, i 1 szyszkę która połamała mi drut w aparacie ortodontycznym a ta mi skąpi 1 chleba). Umyłam talerz i wyszłam na dwór. Tam pomogłam Ani przyszykować Hugo do treningu z Panią Elą a następnie sama wzięłam Ebasto. 
     Na początku czekałam z Szaniawską na Pana Mariusza ok 20 min. Później przyszedł i poćwiczyliśmy troszkę na rozprężalni kłus. Później na ujeżdżalni miałyśmy zagalopowanie i wymijanie się na lewą stronę. Szaniawskiej na Uzarii coś się na początku pomyliło i mijała mnie z prawej (u niej w grupie nie dają takich ćwiczeń a i u nas też za często to się nie spotyka) na drugą nogę ja wymijałam na lewą stronę i myślę że poszło już lepiej (Szania cały czas galopowała na ścianie i ja wymijałam). Następnie Pan Mariusz kazał nam 2 razy przeskoczyć przeszkodę 6a (6b usunęliśmy). Następnie Pan Mariusz zapytał nas w czym bierzemy udział na zawodach. Ja w 60, Szaniawska w torze przeszkód. P.Mariusz ustawił dla niej slalomik i przeszkodę na 20-30 cm. Mi z kolei kazał dalej skakać 6a tym razem wyższy (potęgę skoków). Przy 100 coraz bardziej się bałam i 2 razy zrzuciłam drąga a 1 to całkowicie rozwaliłam przeszkodę. Po wskazówkach P. Mariusza poszło mi już lepiej i skakałam z Ebasto spokojniej z "ładnym zapasem" . Odpuściliśmy już dla Ebasto i P.Mariusz powiedział że mam brać udział na zawodach w 80 0_0" . Po Mnie zaczął bardziej sie skupiać na Szaniawskiej i uczył ją skakać. Dziwnie było tak popatrzeć jak ktoś się męczy skacząc 30 ,kiedy ty skakałeś 100. W młodszej grupie nauka jazdy jest skierowana głównie na utrzymaniu równowagi i kłusie, skoki to dla nielicznych orłów. Po treningu obie uśmiechnięte, pod rozkazem P.Mariusza pojechałyśmy stępem w teren do lasu. 
     Na początku szło dobrze, tylko gdy pojawił się traktor powiedziałam że wyprzedzę Ebasto i wyciągnęłam stęp, a Szaniawska swoje też wyciągnęła. Ja Pytam się co ona wyrabia to ta "Ja nie chce za Ebasto, boje się za nim" . Przyznam wkurzyło mnie to i wycofałam się do tyłu i obraziłam na Szaniawską. Później wytłumaczyłam jej co mnie tak zagniewało i się pogodziłyśmy. Do końca szłyśmy już obok siebie stępem. Nie zawsze bo Szania nie umiała dostosować tępa i wyprzedzała, albo zupełnie stawała. Chodzenie w parach też jest dla niej nowością. Wróciłyśmy z chłodnego lasu i pola gdzie wiał wiatr. Schowałyśmy konie do boksów. 
     Pobiegłyśmy do domu, i przebrałyśmy się a następnie wyjechałyśmy rowerami do sklepu. Później Szaniawska powiedziała panu Mariuszowi że mój rower "to jej rower" i pożyczyła go jego koledze -.-". Następnie już JA pożyczyłam MÓJ rower dla Gabi która jechała do sklepu z Klaudią Lisicką. Ja w tym czasie z Karoliną Ostapiuk pomagałyśmy przy parku linowym odpinając dzieci z  "Trojana" (drewniany koń, ostatnia przeszkoda na parku linowym). Gdy skończyłyśmy nie miałyśmy już nic do roboty. Ania Laszuk,Ola i Magda miały mieć trening z Panem Mariuszem na Uzarii,Tajdze i Ebasto lecz nic z tego nie wyszło i miały z Panią Elą. 
     Myśl że miałyśmy wracać znowu 13 km do Białej wymyśliłam bym Ja pojechała z Karoliną Ostapiuk (ma busa to mogła zabrać nasze rowery) a Szania z Klaudią Kijek. Tak też zrobiłyśmy i koło godz 18 wyjechałam z stamtąd więc nie wiem co działo się potem.

+ Hugo wszedł do boksu Uranki i zaczął się tarzać. W pewnym momencie przewrócił się na drugi bok i nie mógł wstać. Jego tylne kopyta opierał na ścianie, a i przednich nie mógł do końca wyprostować. Biedak próbował się podnieść lecz po kilku próbach zmęczył się. Ja z Gabi przechodziłyśmy obok i widziałyśmy wystające kopyto z dziury w ścianie. Zastanawiałyśmy się co to i od razu poleciałyśmy i zastałyśmy biednego Hugo. Próbowałam go przewrócić na drugi bok lecz nie mam tyle siły. Dziewczyny poleciały po pomoc. Przyszła Ada ale i ona nic nie mogła zdziałać. W końcu przyszedł Ernest i przewrócił kucyka na drugi bok i wreszcie wstał. Hugo jak gdyby nigdy nic podszedł sobie do korytka sprawdzić czy jest jedzenie ;D 

03.05.2012r-Po co zadaję się z Różą?!
     Tego dnia chciałam se troszkę odpocząć od WW i pospać dłużej, lecz róża namówił mnie bym z nim przyjechała bo "nie chciał być sam" (tak naprawdę zgodziłam się gdy dowiedziałam się że ma być gaba i klaudia)
     Przyjechaliśmy przed 10 i byliśmy tylko my. Dowiedzieliśmy się że konie dziś odpoczywają i żadnego treningu nie będzie. Pomogliśmy Pani Eli osiodłać Urankę by wyjechała w teren z Anią. Róża namawiał mnie byśmy poszli do basenu jednak stojąc cały czas w cieniu nie czułam takiej potrzeby. Wyczyściliśmy w ciągu 1 godz  4 konie- Apapa,Tajgę,Robina i Urankę. Porobiliśmy im przy okazji parę zdjęć. Róża uczył jeszcze Robina równo stawać ale i tak Robin robił swoje ;P . 
     Później przyjechała Klaudia Lisicka i w końcu Gaba. Pogadaliśmy pośmialiśmy się i urządziliśmy sobie trening skokowy dla kóz. Pomogliśmy Krzyśkowi wypuścić Haflingery na pastwisko (zostałam jeszcze chwilę  i porobiłam zdjęcia jak Apap i Dona się tarzają a Daffi wokół nich biega) w tym czasie pozostali wypuszczali jedną część koni na podwórko, a drugą część do sadu. Nie będę opisywać co się działo by nikt nie brał z nas przykładu  ;/ . Ja z Gabą czułyśmy się winne i umyłyśmy podłogę w siodlarni (róża niby też pomagał poprzez spienienie całej podłogi i brudzenie butami umytej części).
     Przyjechał Pan Mariusz i polecił nam uczyć Daffi chodzenia na uwięzie. Klaczka jest bardzo pojętna i bardzo ładnie chodziła. Jednak gdy ja próbowałam cały czas się bała róży który szedł za nią wykonując gwałtowne ruchy a później pytał się czy ładnie szła -.-" . Nie chciałam się męczyć powstrzymując Daffi przed kłusowaniem(chciała uciekać) i po prostu oddałam ją Klaudii. Z Gabą bawiłyśmy się z Ramzesem. 
     Daffi ładnie chodziła dla Klaudii. Mieliśmy chować już haflingery do boksu. Krzysiek polecił bym wzięła Donę za kantar (biedaczka jest ślepa i trzeba ją prowadzić) Róża chcąc zmusić Apapa by wrócił do boksu krzyczał "heja". Daffi się tego wystraszyła i wyrwała u wiąz z rąk Klaudii przez co ją "poparzyła" (nie wiem jak to się nazywa gdy lina przejeżdża ci po rękach). Daffi galopowała i co chwila przydeptywała u wiąz. Przy Donie uspokoiła się nieco i zwolniła. W końcu zapędziliśmy ją w róg a ja odpięłam u wiąz. Odwróciłam się i poprowadziłam Apapa do bramy, gdy się odwróciłam Daffi wyleciała w stronę ulicy. Na szczęście byli tam jacyś chłopcy co ją przepędzili i przybiegła s powrotem do Dony którą prowadził Krzysiek. Nie wiem czy dokładnie opisałam t co się wydarzyło bo to wszystko w mgnieniu oka przeleciało. 
     Do końca dnia gniewaliśmy się na różę, jedni odpuścili inni nie. Później z Anią oprowadzałam dziewczynkę na Hugo wokół sadu. Gabi,Klaudia i Róża kąpali się w basenie. Kiedy Róża już pojechał Pani Ela poprosiła bym przyszykowała Urankę i Celtę. Urankę skończyłam szybko, i Pani zabrała ją by uczyć tatę Ani jeździć (mieli we 3 jechać w teren). Poprosiłam Gabi i Klaudię by mi pomogły z Celtą. Pani pozwoliła nam chwilę postępować i kłusować na Celcie. A później kiedy już wyjeżdżała powiedziała coś co nas wszystkie zaszokowało. Powiedziała byśmy se wzięły Bellami na zdjęcia w sadzie (nie prosiłyśmy o nic takiego). W pośpiechu (bo miałyśmy 30 min do przyjazdu brata Gabrysi) zrobiłyśmy zdjęcia. Dla każdej po min 20 zdjęć ;) Efekt? 
Gabrysia z Bellami 


2 komentarze:

  1. haahaha Jula bravo dla mnie przeczytałam wszystko chociasz w 3 bylam i ja <3 ale ciesze sie ze przyjade
    jutro -
    4

    OdpowiedzUsuń
  2. Buhaha też przeczytałam wszystko :D

    Ja jeszcze dam bonus (rozmowa Elvisa z Madzią):
    -Co ty taka smutna? - Elvis podszedł do Madzi która trzymała Uzarię kiedy ją czyściłam
    -Bo ciebie zobaczyłam - krótka i szczera odpowiedź w jej wykonaniu xD

    No to do zobaczenia jutro w WW :D

    OdpowiedzUsuń