sobota, 24 marca 2012

24.03.2012r

  Najpierw małe ogłoszenie:
Poszukuję ludzi chętnych do pomocy odnośnie dodawania wpisów na bloga. Ja powoli nie wyrabiam, ani też nie mam chęci pisać. Żadnych kwalifikacji nie potrzeba jedynie dobre chęci ;)
Jeśli jesteś chętny/a to zostaw w komentarzu swój email, ja ci wyślę zaproszenie i będziesz mógł/a pisać relacje z "Wiosennego Wiatru"
jak nie znajdzie się nikt chętny, będę zmuszona zawiesić bloga a tego nie chce ;( 


     I kolejny dzień w WW za nami. Zacznę od zaginionego  kluczyka ,który zgubiłyśmy tydzień temu . Był cały czas w kasku Aśki ;) . Na miejscu oprócz stałych bywalców klubu, przyjechała z prawie 4 miesięczną przerwą Karolina Ostapiuk! Fajnie , że powoli wracają do nas ludzie z czasów kiedy zaczynałam. Pogadaliśmy i pośmialiśmy się.
     Trening zaczeliśmy bardzo szybko. Ja z Anią miałyśmy Ebasto, Asia z Karoliną O. i z Anią miały Uzarię, Ewelina z Olą miały Tajge, Madzia z Olą (starszą) miały Apapa, Ania Ś i Paula miały Bellami. Konie przyszykowaliśmy bardzo szybko. Na rozstępowanie pozwoliłam Ani by wsiadła pierwsza by się do niego nieco przyzwyczaiła. Nie dawała rady sama wskoczyć i poprosiła mnie bym zawołała Elvisa (mi nie ufała ;P). Poszłam do Elvisa który pomagał Hubertowi trzymając kopyto (Uranos miał robione manicure), zastąpiłam go by pomógł Ani wsiąść na Ebasto. W czasie kiedy ja utrzymywałam kopyto 500kg konia on wrzucał Anię na Ebasto- który bardzo denerwuje się jeśli kopnie się go przy wchodzeniu i ugryzł Elvisa w ramię.  Trening mieliśmy zwyczajowo skokowy z tą różnicą że co tydzień jest inny parkour i pod innym kątem stacjonaty ,więc jest spora różnica od zeszłego roku kiedy to 2-3 miesiące ćwiczyliśmy non stop ten sam. Nie szło mi tego dnia najlepiej, byłam trochę osłabiona po zatruciu pokarmowym które trzymało mnie czwartek i piątek. Z kolei dla Ani szło całkiem ładnie ;)  i polubiła bardzo Ebasto.
      W przerwie między zmianami i na przerwie urządziliśmy se mini mecz koszykówki 3-4 dziewczyny (wciąż odchodziły i dochodziły) vs. hubert+ jeden chłopak z grupy lonżowanej. Zgadnijcie kto wygrał ;P - jeśli choć przez chwilę pomyślałeś/łaś że dziewczyny to wiedz że jesteś niepoprawnym optymistą.
      Już sama nie pamiętam czy piszę w dobrej kolejności , ale wiem na pewno że przez drugim treningiem z dziewczynami + Kilerem (Ewka ze swojego kantara zrobiła mu szelki),Ramzesem (za patykiem to on pójdzie wszędzie) Moną i Lewym Prostym(na rękach) poszliśmy całą grupą do sklepu. Asia kupiła najwięcej ze wszystkich -2 paczki laysów+tymbark i chyba coś jeszcze. Krzysiek-stajenny poradził nam iść na skróty do stajni. Idąc tym skrótem spotkałyśmy całą chmarę psów (na szczęście za ogrodzeniem) . Już widziałyśmy ośrodek, kiedy to Viki zobaczyła Mroka ;( . Podobno nie pojawiał się od tygodnia . . . teraz już wiadomo dlaczego.
        Na drugi trening starsza grupa miała Teren na 3 grupy z Elvisem na Apapie. Ja,Asia,Karolina,Ola,Ania i Magda pojechałyśmy jako drugie. Ja byłam na Robinie. Ubóstwiam tego konia, jest taki mięciutki w kłusie i galopie (bardziej od Westerna z Pcima!) Tak więc moje marzenie-zagalopować na Robinie można spokojnie odhaczyć (teraz muszę se poszukać nowego, jak: być jedną z tych którzy jako pierwsi dosiadają przyszłe Hucuły).
      Po terenie, nie miałam nic do roboty to się szwędzałam z Szaniawską. W zeszłym tygodniu wymyśliłam zabawę "kopnij piłkę by przeleciała nad budynkiem"- i teraz Szania znowu się tak bawiła, do chwili gdy nie spłoszyła Farabi którą trenował Ernest na ujeżdżalni. Szybko nastał wieczór i pozostali szybko powyjeżdżali. Koło 18-19 z klubu zostałam Ja,Asia,Szaniawska,Ewelina,Ania i Paula, a do Huberta na imprezę dla kraszaka zjeżdżali się goście. Trzeba się było ewakuować z siodlarni  by nie musieć "przeszkadzać im". Zanim wyjechałyśmy, zdążyłyśmy zobaczyć jeszcze jak puszczają lampion (wyglądało to bardzo ładnie zwłaszcza że było już ciemno) .
      No i mniej więcej tak zakończył się 24 marca w WW.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz